piątek, 3 lipca 2009

Taksówkarz i stewardessa. Why not?!

24.06.09

Kolejne dni spędzone wśród małych, żółtych ludzików o permanentnym uśmiechu na twarzy.
Żyjemy bez internetu! Co sprzyja piwnym posiedzeniom do późnych godzin nocnych i opowiadaniu o sprawach 'względnie' prywatnych. Nevermind.
In english to jednak nie to samo..ale spikam 24/h - wyspikam się tu na fuc*in angielską śmierć. Amerykańską w sumie.
Niemniej z Serbką i Ukrainkami w taxi porozumiewamy się świetnie. ('Bracle, siedimy w je**nej taxi:|' heee.) Yep. 4h.
Jeden z członków tajskiego gangu taksówkarzy stwierdził, że muszę być air hostess, bo...'w specyficzny sposób włożylam nogi do jego taksówki'?! :D
Why not.

A propos nadopiekuńczości tajskiej i prowadzania turystów za rączkę do domu - tak oto wyglądało pożegnanie po jednej z takich akcji:

- 'But...actually.. what's your name, my friend?'
- 'Geeeiii'
- 'What?! Giii?
- 'No. Geeiii'
- 'Geiiii?!'
- 'Nope. Geeeiii'
- 'Yy. ok. Just.. Thank you, my friend.'

:D



Aaaa... i relacja z pokazu:





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz